według mnie, koniec świata był metaforyczny; miał oznaczać koniec świata Donniego, a nie całej ludzkości. w końcu tego dnia zginęła jego ukochana, Gretchen, matka i siostra, w dodatku zabił chłopaka swojej siostry. wyobraź sobie jego życie po takiej katastrofie, to naprawdę koniec świata. aby uratować innych oraz siebie przez ogromnym cierpieniem, Donnie wybiera śmierć, zostając w łóżku w noc, w którą na jego pokój spada silnik samolotu. akcja filmu działa się więc we wszechświecie stycznym, tzn. tym, do którego przez portal wprowadził Donniego Frank (teorię o wszechświecie pierwotnym i stycznym opisała w swojej książce "Filozofia podróży w czasie" Roberta Sparrow. polecam przeczytać tutaj: http://giama.files.wordpress.com/2008/02/the-philosophy-of-time-travel.pdf mam nadzieję, że to pomoże zrozumieć całą teorię podróży w czasie). i tutaj pojawia się zgrzyt: Roberta Sparrow pisze o prawdziwym końcu świata, dla mnie jednak nie o to tutaj chodzi.
Gretchen nie znała Donniego dlatego, że przecież cały film jakby "cofnął się w czasie" - akcja pod koniec (po śmierci Gretchen, matki i siostry) wróciła do wieczoru, w którym silnik spada na dom. Donnie zmarł, nie poszedł następnego dnia do szkoły, nie spotkał Gretchen Ross. cały ich romans w rzeczywistości nie miał miejsca, zdarzył się w alternatywnej wersji zdarzeń: takie co by było, gdyby Donnie wyszedł tej nocy z pokoju. Gretchen nie miała szansy poznania osoby, która kochała ją tak bardzo, że poświęciła dla niej życie. jednak Gretchen i Rose, gdy spojrzały na siebie, poczuły się w pewien sposób związane jakimiś zagadkowymi więzami: miłością Donniego.
poza tym Gretchen była "the manipulated dead", który miał zmusić Donniego ("żyjący odbiornik") do wyboru pomiędzy życiem a śmiercią i do odesłania artefaktu (silnika) z powrotem do wszechświata pierwotnego (czyli, po prostu, była przeznaczona do tego, by wpłynąć na decyzję Donniego o śmierci, ratując tym samym innych i siebie samą od zguby).
silnik był artefaktem, który miał alarmować o powstaniu wszechświata stycznego, o którym pisałam wcześniej. Roberta Sparrow jako wytłumaczenie pojawienia się artefaktu podaje "boską interwencję", inaczej chyba nie da się wytłumaczyć tego zapętlenia motywu z silnikiem. próbowałam to całkowicie rozkminić, ale mi nie wyszło.

podkreślam: to tylko moja interpretacja według tekstu "Filozofii podróży w czasie", a nowe pojawiają się z każdym obejrzeniem filmu. mam nadzieję, że choć troszeczkę rozjaśniłam Ci w głowie; sama miałam ogromny mętlik po pierwszym obejrzeniu. :)

Odgrzeje trochę kotleta :). Idąc wyjaśnieniem tej historii w pryzmacie podróży w czasie czyli bardziej "naukową wersją" która według mnie jest najbardziej poprawną z wielu powodów a przynajmniej jedną z dwóch najbardziej realnych które można także w pewnym sensie łączyć ale o tym może później. Wchodząc w małą polemikę z twoim poglądem(wiem że to 5 lat różnicy ale tekst w internecie się nie starzeje) musisz(musicie czytelnicy), pamiętać o tym iż świat w którym Donnie "traci wszystko" jest tak jak napisałaś światem stycznym, odsyłam również do "The Philosophy of Time Travel". Świat ten cechuje jego niestabilność, niezależnie od działań bohaterów owa przestrzeń zmierza ku końcowi i przychodzi moment w którym przestaje istnieć i łączy, zapada się w świecie pierwotnym. Donnie ma przynajmniej w końcowym etapie filmu tego pełną świadomość, więc twierdzenie iż jest to dla niego koniec świata(śmierć najbliższych) jest w pewnym sensie przesadą. Oczywiście śmierć ukochanej jest jak najbardziej wstrząsem, to że zabił człowieka też chociaż można dyskutować czy nie zrobił tego w pewnym sensie z premedytacją, przecież Frank jest kluczową postacią całej układanki w tym wyjaśnieniu. Co do śmierci matki i siostry, uważam że nie masz racji, mimo uszkodzenia samolotu w świecie stycznym i prawdopodobnie w normalnym też, teza o ich śmierci jest nadinterpretacją. W momencie przesłania Artefaktu czyli silnika ze świata stycznego do pierwotnego przez naszego bohatera kończy się świat styczny a płynie dalej pierwotny, czyli samolot w świecie stycznym nawet nie ma możliwości się rozbić. W świecie pierwotnym można dyskutować czy samolot został uszkodzony czy nie ale te dwie osoby przeżyły lot co świadczy o tym iż jedynym zagrożeniem dla nich był czarny scenariusz filmu "Oblivion":). Mogę zgodzić się z jednym iż koniec podróży Donniego jest końcem jego świata a także iż wybiera najpewniej śmierć by ocalić innych i godzi się ze swoim przeznaczeniem lub by lepiej to zobrazować na drogę która się przed nim kreuje(czy to przez swoje działania czy tez przez działania sił wyższych), ale robi to świadomie a nie pod wpływem depresji wywołanej utrata bliskich mu osób(są to elementy tzw. "Ensurance Trap" które maja go pchnąć w danym kierunku) , w świecie stycznym. Inną kwestia jest jego powrót do świata pierwotnego, i końcowa scena jego życia która może być interpretowana dwojako z jednej strony mniej więcej tak jak napisałaś a z drugiej że po prostu nie miał w tym momencie pełnej świadomości toczących się zdarzeń zresztą podobnie jak pozostali uczestnicy tej opowieści ale zarazem ma poczucie pogodzenia się ze sobą i z ewentualnym losem każdego człowieka jakim jest śmierć i pytania jakie za sobą niesie, dlatego widzimy radość na jego twarzy. Jest to chyba bardziej uzasadnione zakończenie filmu bardziej ugruntowane w poszczególnych elementach tej układanki ale tak jak napisałem nie ma tu jednoznacznej odpowiedzi. Na zakończenie napisze iż metaforycznie można traktować ten film na różne sposoby, od naukowych po religijne i na jeszcze inne sposoby, ale dostarcza on pewnych wskazówek i faktów na podstawie których można stwierdzić i przeanalizować dziejące się przed naszymi oczami wydarzenia.